10+1 badań, które warto zrobić przed wizytą u dietetyka
Chcesz dowiedzieć się, jakie badania dobrze jest wykonać przed wizytą u dietetyka?
Pacjentki czasem o to pytają – idąc do specjalisty wolą mieć już komplet badań, które dietetyk będzie mógł przeanalizować. Z drugiej strony parametrów, które możemy zbadać, jest ogrom. Pojawia się więc pytanie: jakie badania wybrać na początek? Odpowiedź znajdziesz w tym wpisie. ⬇️⬇️⬇️
Szybkie Q&A
Po co robimy badania krwi?
- badania przesiewowe – wykonywane profilaktycznie u osób zdrowych lub u osób z obciążeniami w wywiadzie medycznym,
- rozpoznawanie lub wykluczanie chorób,
- gdy u pacjenta występują zaawansowane zaburzenia,
- monitorowanie przebiegu choroby,
- monitorowanie leczenia.
Dlaczego materiał do badań należy pobierać na czczo? Ponieważ po posiłku:
⬆️ glukoza, triglicerydy, hormon wzrostu, gastryna, wapń zjonizowany, niektóre parametry morfologii,
⬇️ fosforany, bilirubina, kwas moczowy, potas, chlorki.
➡️ suplementacja potasu zaburza wynik badania elektrolitów,
➡️ przyjmowanie lewotyroksyny wpływa na obniżenie fT4,
➡️ leki hipoglikemizujące i insulina obniżają stężenie glukozy,
➡️ leki przeciwhistaminowe uniemożliwiają uzyskanie wiarygodnego wyników w testach skórnych,
➡️ suplementacja biotyny:
- fałszywie obniża TSH (hormon pobudzający tarczycę do pracy), FSH i LH (hormony folikulotropowy i luteinizujący – biorą udział w regulacji cyklu miesiączkowego), SHBG (białko wiążące hormony płciowe), parathormon, prolaktynę,
- fałszywie podwyższa T3, T4, fT3, fT4 (hormony tarczycy i ich wolne frakcje – te z literką f), kortyzol, estradiol, progesteron, testosteron, DHEAS (kolejny hormon płciowy), witaminę D, a-TPO, a-TG i anty-TSHR (ostatnie 3 to przeciwciała związane z pracą tarczycy).
Odstawienie biotyny
- przy małych dawkach wystarczy jeden dzień przerwy,
- przy większych 3-7 dni,
- jednak zawsze należy pamiętać o tym, że biologia to nie matematyka, a nasze ciała są różne i każdy organizm może „oczyszczać się” w innym tempie!
Nie tylko jedzenie, ale także:
➡️ sen – zmiana rytmu okołodobowego może zwiększyć stężenie glukozy, cholesterolu, kwasu moczowego i potasu,
➡️ aktywność fizyczna: ⬇️ glukoza, cholesterol, triglicerydy, ⬆️ białko, kreatyna i fosforany w moczu oraz kwas moczowy, dehydrogenaza mleczanowa i transaminazy wątrobowe w krwi.
Pomówmy o badaniach, konkretnie
Załóżmy, że jesteś osobą zdrową (tj. nie czujesz, że coś Ci dolega, masz energię, utrzymujesz prawidłową masę ciała, różnorodnie się odżywiasz, uprawiasz sport, dobrze śpisz i wystarczająco dużo wypoczywasz, nie wygląda na to, by “coś Ci dolegało”) lub wiesz, że na coś chorujesz, ale Twoje parametry są ustabilizowane (np. masz wyrównane Hashimoto albo insulinooporność).
Poniżej znajdziesz zestaw badań, które warto wykonać raz do roku*. Z takim kompletem, nie starszym niż 3 miesiące, spokojnie możesz wybrać się do dietetyka 🙂
*Okej, nie wszystkie z wymienionych badań są takie „podstawowe” – zawsze zaznaczam, jeśli nie są to badania pierwszego wyboru.
To badanie stało się standardem, lekarze POZ zlecają je automatycznie (razem z takim parametrem jak OB, glukoza na czczo czy badanie ogólne moczu), pokuszę się nawet o stwierdzenie, że trudno znaleźć osobę, która nigdy w życiu nie miała tego badania, a już tym bardziej, że nigdy o nim nie słyszała. Wynik badania daje nam informację o jakościowym i ilościowym składzie krwi. Każdy dorosły powinien wykonać to badanie raz w roku, w celach profilaktycznych.
We krwi, której głównym składnikiem jest woda, pływają różne komórki, które nazywane są elementami morfotycznymi. Komórki te dzielą się na trzy główne grupy: krwinki czerwone, krwinki białe i płytki krwi. Na podstawie ich liczebności można obliczyć kilka parametrów, jednak sama morfologia “nie wyczerpuje tematu”.
I tu właśnie potrzebny jest nam rozmaz krwi – dzięki któremu możemy poznać dokładną liczbę poszczególnych białych krwinek (jest ich aż 5 rodzajów!), a także otrzymamy dokładny opis parametrów związanych z krwinkami czerwonymi i płytkami krwi.
Nie chcę tu rozpisywać się na temat skrótów, które używane są w zapisie wyników, więc lecimy dalej.
O poziomie glukozy często mówimy “cukier we krwi”: idź, zbadaj cukier, cukier mi spadł – to właśnie glukoza. Wszystko się zgadza – glukoza jest cukrem. Chwila teorii: każdy produkt, który jemy, możemy porównać do zlepka różnych łańcuchów: białkowych, tłuszczowych i węglowodanowych. Kiedy to, co zjadłaś, trafia do przewodu pokarmowego, poszczególne enzymy biorą się za rozplątywanie łańcuchów – i każdy enzym rozplata inne łańcuchy i na innych etapach trawienia. Rozplątywanie łańcuchów jest ważne, bo organizm jest w stanie strawić tylko te najmniejsze cząsteczki, czyli poszczególne ogniwa łańcucha.
Glukoza jest podstawowym źródłem energii dla komórek Twojego ciała – to energia, która jest dostępna stosunkowo łatwo i szybko. Jednak, by cząsteczki cukru dostały się do komórek i mogły je zasilić, potrzebna jest insulina.
Insulina to hormon trzustkowy. Jej produkcja wzrasta w odpowiedzi na podniesienie poziomu glukozy we krwi. Cząsteczki insuliny są jak klucze. Pasują do komórek w ciele i są w stanie je otworzyć – po to, by wpuścić do nich glukozę.
Na podstawie poziomów glukozy i insuliny oznaczonych na czczo możemy stwierdzić, jak się ma nasza gospodarka węglowodanowa. Czy nie ma zbyt dużo glukozy? Czy insuliny jest tyle, ile być powinno?
Stosunek glukozy do insuliny można policzyć w specjalnych kalkulatorach, które pozwalają na stwierdzenie insulinooporności (lub jej ryzyka) – stanu, w którym komórki nie są wrażliwe na insulinę i tym samym insulina nie zawsze jest w stanie otworzyć komórki, by wpuścić do nich glukozę.
Co ważne, dla kobiet w ciąży widełki glukozy są inne, niż dla reszty społeczeństwa.
Było o węglowodanach, to przejdźmy do tłuszczów. Wszyscy mamy w żyłach tłuszcz – a konkretnie cząsteczki różnych lipidów – i to, że pilnujesz ilości tłuszczu w diecie nie oznacza, że nie będziesz mieć tłuszczu w żyłach – nasze organizmy same produkują cholesterol, bo jest on nam niezbędny do prawidłowego funkcjonowania.
Badanie profilu lipidowego polega na pobraniu jednej próbki krwi, ale analizuje się w niej różne parametry. Podstawowy pakiet obejmuje badanie:
- cholesterolu całkowitego,
- frakcji HDL-C (to ten “dobry”, o dużej gęstości),
- frakcji LDL (to ten “zły”, o małej gęstości),
- cholesterolu nie-HDL (to nie tylko LDL, ale i inne parametry) oraz
- triglicerydów.
Mimo wszystko jednak to, co jemy, ma bardzo duży wpływ na wyniki lipidogramu. Jeśli będziemy wybierać zdrowe tłuszcze roślinne, poprawimy stosunek LDL do HDL. Zbyt wysoki poziom frakcji LDL we krwi jest predyktorem chorób sercowo-naczyniowych. Ale LDL sam w sobie jest ważny – dzięki niemu cholesterol dostaje się do komórek ciała z wątroby (to dobrze), jednak gdy jest go za dużo, osadza się w tętnicach i zwęża ich światło. Z kolei nadmierne spożywanie słodyczy i słodzonych napojów będzie wiązało się z podwyższeniem stężenia triglicerydów – ich wysoki poziom także “sprzyja” powstawaniu blaszki miażdżycowej.
Nazywana “nowym cholesterolem” – wiecie, coś jak green is the new black. Skąd się bierze? Z pożywieniem dostarczamy sobie aminokwas (czyli takie małe białeczko) metioninę. W wyniku przemian tego białka powstaje homocysteina. Jeśli jest jej za dużo, sprzyja rozwojowi m.in. chorób układu krążenia, układu nerwowego, a także nowotworów.
(Ciekawostka. Mamy też aminokwas cysteinę, a jednak homocysteina powstaje z metioniny… To czemu nie nazywa się homometioniną? Bo jest podobna w budowie do cysteiny właśnie).
Tarczyca to gruczoł, który znajduje się z przodu szyi i ma kształt motyla (z tą symboliką można spotkać się często na stronach i w publikacjach poświęconych chorobom tarczycy). Jej praca jest szczególnie ważna dla prawidłowego przebiegu procesów metabolicznych – takich jak trawienie, regulacja temperatury ciała, produkcja energii, rozpad komórek i wiele, wiele innych. (A z tarczycą związana jest jeszcze kalcytonina, która bierze udział w regulacji gospodarki wapniowo fosforanowej! Ale ja dziś nie o tym). Nie da się więc ukryć, że zdrowa tarczyca = dobre samopoczucie.
Podstawowe badania tarczycy obejmują trzy hormony:
- TSH – który nawet nie jest wydzielany przez tarczycę, ale ma ogromny wpływ na jej funkcjonowanie,
- fT3 oraz
- fT4.
Zatrzymajmy się chwilę nad tym, co właściwie pobudza tarczycę do pracy, a później rozwinę powyższe skróty. Mamy tu do czynienia z systemem naczyń połączonych. Kiedy hormony tarczycy, T3 i T4 (trójjodotyronina i tyroksyna) są na niskim poziomie, podwzgórze wydziela TRH (taki hormon, zostawię bez nazwy, bo za dużo tego będzie). TRH działa na przysadkę jak swego rodzaju szturchnięcie: “ej, ty tam, dawaj nam tu TSH”. Przysadka reaguje – i w odpowiedzi wydziela swój hormon, TSH (widzisz, mówiłam, że nie bierze się on z tarczycy). Kiedy w organizmie zwiększa się stężenie TSH, tarczyca reaguje zwiększeniem produkcji T3 i T4. Gdy te dwa hormony osiągną zadowalający poziom, będzie to sygnał dla podwzgórza, by zatrzymał produkcję TRH. A gdy T3 i T4 znów spadną… No, to już wiesz. I tak to koło nam się kręci, a my nawet o tym nie wiemy.
Przejdźmy więc do samej tarczycy i produkowanych przez nią T3 i T4, choć w zasadzie powinno się je wymieniać w odwrotnej kolejności – T4 i T3. Już mówię, dlaczego tak.
Tarczyca produkuje codziennie naprawdę sporo T4. Produkuje też T3, ale w znacznie mniejszej ilości, choć to on ma większą aktywność. Jednak w organizmie człowieka T3 powstaje przede wszystkim w trakcie “rozpadu T4”. Dobra, za dużo, wiem, także przejdźmy do meritum.
Zarówno nadmiar, jak i niedobór T3 i T4 dają szeroką gamę objawów – i to niekoniecznie takich, które od razu możemy skojarzyć z tarczycą, dlatego warto oznaczyć ich poziom raz do roku. Jest to ważne tym bardziej teraz, kiedy choroby tarczycy są diagnozowane coraz częściej.
Dwa podstawowe badania, które wykonujemy w ramach panelu wątrobowego, to aminotransferazy (wiem, trudne słowo) AST i ALT. Na podstawie ich stosunku do siebie możemy określić, czy wątrobie coś dolega. Przede wszystkim w tych wartościach szukamy sygnałów świadczących o marskości wątroby lub jej stłuszczeniu.
W ramach pakietu rozszerzonego (choć to nie są badania pierwszego wyboru) dołożyć można oznaczenie poziomów:
- ALP (fosfatazy zasadowej) – choroby wątroby, zaburzenia wydzielania żółci, choroby układu kostnego,
- GGTP (gamma-glutamylotranspeptydazy – masakra, kto wymyśla te nazwy) – uszkodzenie miąższu wątroby i dróg żółciowych (szczególnie gdy przyczyną jest nadmierne spożycie alkoholu);
- bilirubiny całkowitej – barwnik powstający podczas rozpadu czerwonych krwinek – choroby wątroby i dróg żółciowych.
Tej pani chyba nie trzeba przedstawiać. Witamina D tak naprawdę jest hormonem, niekiedy nazywana jest wręcz „hormonem życia”. Dostarczamy ją sobie z pożywieniem, ale to niestety nie są duże ilości. Najwięcej witaminy D jesteśmy w stanie „wyciągnąć” z kontaktu skóry z promieniowaniem słonecznym… i to jest powód, dla którego większość z nas cierpi na jej niedobór. W naszej szerokości geograficznej ciężko jest o słońce, szczególnie w miesiącach jesiennych i zimowych. Zresztą – kto pracujący na etacie może pozwolić sobie na przebywanie na słońcu codziennie między 10:00 a 14:00? No właśnie.
Sprawdzanie poziomu witaminy D raz do roku powinno stać się naszym nawykiem, a jeśli jej poziom jest zbyt niski – powinnyśmy wprowadzić odpowiednią suplementację (oczywiście po konsultacji z lekarzem lub dietetykiem, w oparciu o badanie poziomu witaminy D z krwi!).
Czyli OB i CRP.
OB, czyli odczyn Biernackiego, sprawdzamy mierząc drogę opadania czerwonych krwinek w próbce niekrzepnącej krwi. Jeśli opadają one za szybko lub za wolno, może to wskazywać na różne, patologiczne przyczyny. Co ciekawe, OB może być fizjologicznie (czyli normalnie) podwyższone w trakcie ciąży (od 10tc), w połogu oraz podczas miesiączki.
CRP to białko C-reaktywne. Wyższe poziomy towarzyszą zakażeniom, stanom zapalnym i urazom, ale także zawałom i nowotworom. Jego pomiar w trakcie choroby pozwala na śledzenie zmian w jej przebiegu.
To nie jest profesjonalna nazwa, to tylko dla uproszczenia.
Taki pakiet zawiera badania związane z niedokrwistością, czyli anemią. W skład podstawowego zestawu wchodzą badania żelaza, witaminy B12 i kwasu foliowego. W rozszerzeniu można pomyśleć o ferrytynie i transferynie.
Anemia anemii nierówna. Przyczyn może być kilka, a takim zestawem badań, jak ten powyżej, możemy wykluczyć (lub potwierdzić) trzy niedokrwistości powstałe z niedoborów żywieniowych: żelaza (mikrocytarna) oraz witaminy B12 i/lub kwasu foliowego (makrocytarna).
Z kolei ferrytyna jest magazynem jonów żelaza, a transferyna reguluje stężenie jonów żelaza we krwi i rozsyła je do tkanek – to parametry dodatkowe, poszerzające możliwości diagnostyczne.
To duży pakiet badań związany z krzepliwością krwi. Nie jest może podstawowym badaniem pierwszego wyboru, ale jest istotne, szczególnie jeśli masz bardzo obfite miesiączki, odstawiłaś lub długo stosujesz antykoncepcję hormonalną.
W skład pakietu wchodzi 9 parametrów: APTT, PT, TT, RT, fibrynogen, AT III. Wiem, wiem, dużo, nawet nie będę tego rozwijać, od razu przechodzę do sedna. To badanie pozwala na ocenę występowania (bądź ryzyka występowania) takich schorzeń jak: zakrzepica, trombofilia, niedobór witaminy K, choroby wątroby i nerek, zawał serca i udar mózgu, zatorowość płucna, nowotwory.
Do tego pakietu, jesśli stosujesz antykoncepcję, możesz dołożyć jeszcze D-dimery, których stężenie nie krwi odzwierciedla ryzyko wystąpienia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej.
Nie krew, ale też ważne i warto wykonać to badanie raz w roku. Może się wydawać, że wyniki będą odzwierciedlać jedynie stan układu moczowego, ale to nie do końca tak. Zobacz, co kryje się w tym badaniu:
- barwa moczu powie nam m.in. o tym, czy spożywamy odpowiednią ilość płynów, ale będzie już na starcie wskaźnikiem takich schorzeń jak krwiomocz, żółtaczka, krwotoki z dróg moczowych,
- przejrzystość lub zmętnienie – to drugie, jeśli w moczu znajdzie się coś, czego raczej nie powinno w nim być (a już na pewno nie w znacznej ilości),
- pH – ciekawy parametr do oceny składu diety ;),
- zapach… – owocowy zapach świeżego moczu niechybnie wskazuje na cukrzycę z obecnością ketonów w moczu, a ostry zapach amoniaku – na obecność bakterii,
- ciężar właściwy, na który wpływ ma wszystko to, co w moczu pływa oraz to, ile płynów wypijamy.
W zdrowym moczu znajdziemy przede wszystkim wodę, ale nie tylko. To także mocznik, chlorki, sód, potas, amoniak, fosforany, siarczany, kreatynina, moczany, glukoza i albuminy. Sporo trudnych nazw, więc ogólnie: minerały, trochę produktów metabolizmu, odrobinka cukru i białka i do tego jakieś inne resztki tego, co żeśmy zjadły. Wszystko w normie, dopóki mieścimy się w widełkach 🙂
To zajrzyjmy teraz bardziej w te chemiczne kwestie (tak, ja też mam ciarki, chemia to nie jest mój konik).
- Białko – jeśli w moczu pojawi się białko (pomijam kreatyninę – ona akurat jest normalnym zjawiskiem – oraz prawidłowe stężenia albumin), natychmiast szuka się przyczyn, a te, cóż za niespodzianka, mogą być różne – fizjologiczne (np. III trymestr ciąży, duży wysiłek, przegrzanie, ochłodzenie organizmu) lub patologiczne (choroby układu moczowego i krążenia, nadciśnienie, zatrucie, gorączka).
- Glukoza – jej obecność może towarzyszyć niewyrównanej cukrzycy, ale może też świadczyć o uszkodzeniu kanalików nerkowych (bo kanaliki pochłaniają sporą część glukozy z moczu, ale gdy są uszkodzone lub glukozy jest za dużo po prostu nie są w stanie jej wyłapać).
- Ketony w moczu mogą się zdarzyć, a w niektórych przypadkach są wręcz pożądane (np. na diecie keto). Ich pojawienie się może towarzyszyć kwasicy cukrzycowej, wymiotom i biegunce, długotrwałym wysiłkom oraz głodówkom.
- Barwniki żółciowe (urobilinogen i bilirubina) – tego w moczu być nie powinno, a jeśli są obecne – wskazuje na choroby wątroby i dróg żółciowych.
Chemia za nami, to jeszcze osad moczu przed nami, jedziemy. Pominę kwestie techniczne, w każdym razie oglądamy sobie mocz pod mikroskopem (no, nie cały mocz, tylko mały preparacik) i zliczamy w nim „ocznie” wszelkie elementy morfotyczne, czyli: nabłonki, krwinki białe i czerwone (pod mikroskopem mogą być widoczne, ale w teście paskowym wynik powinien być negatywny!), wałeczki, kryształy, składniki mineralne, bakterie (wynik niemiarodajny, do oceny używamy posiewu moczu!), grzyby, pasożyty i śluz. Czasem w moczu znaleźć można coś, co naprawdę trafiło do próbki przypadkiem… (plemniki są chyba bardzo dobrym przykładem takiej niespodzianki).
Po co dietetykowi Twoje wyniki?
No, właśnie. Skończyłam pisać post, dodałam obrazki i w zasadzie wyszło mi, że nie dałam jasnej odpowiedzi na to pytanie, a myślę, że będzie ona również dobrym podsumowaniem wpisu.
Poprawa stanu zdrowia to nie tylko farmakoterapia, czyli leki. W wielu schorzeniach leczeniem pierwszego wyboru jest zmiana stylu życia – czyli zmiana sposobu odżywiania, zwiększenie aktywności fizycznej, zadbanie o spokój głowy. Uzupełnienie niedoborów nie zawsze musi wiązać się z przyjmowaniem suplementów – a nawet jeśli to okaże się konieczne, to i tak żaden suplement nie zastąpi zdrowej diety.
Aby dietetyk mógł zrozumieć, co dzieje się w Twoim organizmie i dobrać do Ciebie odpowiednie żywienie (a niekiedy także suplementację), przyda mu się wgląd w te cyferki, które laboratorium wyciągnęło z Twojej krwi i moczu.
Kolejna ważna kwestia to fakt, że normy obliczane są dla całych populacji (chyba że w badaniu wykazano inaczej) i często to specjalista (lekarz, dyplomowany dietetyk) może dopiero ocenić, czy Twój wynik jest OK, mimo że mieścisz się w widełkach.
Świetnym przykładem będzie tutaj TSH. Widziałaś normę dla TSH? Zależnie od laboratorium, widełki obejmują zakres mniej więcej od 0,2 do 4,5. Spory rozrzut, prawda? I tak, to jest norma, ale dla ogółu populacji. Jeśli masz 25 lat i starasz się o zajście w ciążę, TSH na poziomie 4 będzie zdecydowanie za wysokie! Ale jeśli masz 60 lat i jesteś już po menopauzie, taki wynik będzie prawidłowy – wzrost TSH jest naturalną konsekwencją starzenia się organizmu.
O, albo spójrzmy na cholesterol. Można się przestraszyć, kiedy całkowity cholesterol zaznaczono w wynikach jako podwyższony. Wtedy zaglądamy do poszczególnych frakcji cholesterolu – może się okazać, że LDL (czyli ten „zły”) jest w normie, a HDL (ten „dobry”) stoi po prostu dość wysoko, stąd sumarycznie cholesterol całkowity może wyjść podwyższony.
Pamiętaj, że każde wyniki powinny być oceniane indywidualnie przez lekarza – biologia to nie matematyka, a nasze organizmy różnią się od siebie.
Powyższy wpis nie stanowi porady medycznej.
Ten artykuł ma charakter informacyjny, a zawarte w nim informacje nie zastąpią indywidualnej porady lekarskiej, dietetycznej czy farmaceutycznej, dostosowanej do sytuacji Pacjenta.
Wpis zawiera jedynie ogólne informacje, które nie mogą stanowić wyłącznej podstawy do zastosowania określonego sposobu odżywiania czy leczenia, ani także do zmiany nawyków.
Zawsze skonsultuj się z lekarzem lub innym specjalistą przed podjęciem jakichkolwiek działań mających wpływ na życie, zdrowie lub samopoczucie.